sobota, 14 grudnia 2013

Prolog ♥

'Nie, nie musisz mnie odwozić' Serio? Jaka ja jestem głupia - w myślach policzkowałam się już trzeci raz.
Po prostu super. Dochodzi 23.00 a ja wracam do domu SAMA ciemną, opustoszałą ulicą. Jak się tu znalazłam? Zacznę od początku.

*flasch back*
-Hej Faith - powiedziała Miley uroczo się do mnie uśmiechając.
-Cześć Miley - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-W poniedziałek kończy się termin oddawania projektów z historii, wiesz tych w parach, mogłabyś wpaść dziś do mnie i zrobiłybyśmy go? - zapytała wkładając kosmyk włosów za ucho
-Wiesz, chciałam iść dziś na zakupy. Nie możemy spotkać się w weekend? - zaproponowałam. Normalnie wolę robić wszystko przed czasem, ale dziś rano widziałam w Top Shop piękne buty i po prostu muszę je mieć, zanim wszystkie wykupią.
-Nie sądzę... Rodzice chcą jechać w weekend odwiedzić rodzinę...
-Oh... No dobrze. Będę u Ciebie o czwartej, może być?
-Jasne, będę czekać - klasnęła w dłonie i skręciła w przeciwny korytarz prowadzący do sal przedmiotów ścisłych. Na szczęście ja skończyłam lekcje na dziś. 

-Gdzie idziesz, skarbie? - zapytała mama, kiedy wstałam od stołu po skończonym posiłku.
-Oh... zapomniałabym. Idę do Miley musimy zrobić projekt na historię. Nie chcę dostać złej oceny - posłałam mamie lekki uśmiech.
-Nie mogłaś umówić sie z nią na sobotę lub niedzielę?
-Problem w tym, że nie. W weekend jedzie odwiedzić rodzinę - powiedziałam otwierając lodówkę i wyjmując sok pomarańczowy. 
-Wielka szkoda! Chciałam, żebyś pomogła mi w organizowaniu przyjęcia dla moich pracowników.
-Przykro mi. Nie możesz przełożyć tego na jutro?
-Dobrze, na jurto - powtórzyła.
-Nie mogę uwierzyć, że twoja firma ma już dziesięć lat! - powiedziałam i napiłam się soku.
-Ja też nie! Pamiętam jak ją zakładałam. Wydaje się jakby to było wczoraj! - wykrzyknęła z entuzjazmem. Mama jest szefem wielkiej firmy. Nie wiem czym dokładnie się zajmuje, wiem tylko, że jest szefem. 
-Dobrze, mamuś ja idę.- porzegnałam ją całusem w policzek - Aha, i nie biorę samochodu, przejdę się - rzuciłam przed wyjściem z pomieszczenia.

**

Co ja sobie myślałam nie biorąc ze sobą samochodu?!... Co ja myślałam odmawiając Miley odwiezienia mnie do domu?!
Cóż, powinnam najpierw przemyśleć zanim coś zrobię lub powiem...
Z zamyśleń wyrwał mnie widok męszczyzny idącego na przeciwko. Miał na sobie jeansy i ciemną kurtkę. Na głowie miał kaptur, a przez minimalne światło latarni posadzonej kilka metrów od niego mogłam dostrzec, że miał lekki zarost, jednak nie widziałam dokładnie jego twarzy.
Już miałam go minąć, kiedy zatrzymał mnie.
-Hm? 
-Masz pieniądze? - zapytał. Jego głos był niski i zachrypnięty.
-Przepraszam, nie - powiedziałam wyjmują ręce z płaszcza gestem dając mu znać, że w tej chwili nie mam przy sobie żadnych pieniędzy.
-Daj zegarek - powiedział patrząc na połyskujący dodatek wystający spod rękawa mojego okrycia. Moje serce zaczęło szybciej być.
-Nie - odpowiedziałam niepewnie.
-Dawaj - powiedział, a ja zakrztusiłam się powietrzem widząc jak wyjmuje mały nóż z kieszeni. Myślałam, że to biedak proszący o pieniądze, nie kryminalista.
-Ja... ja nie... proszę - bełkotałam w strachu i zakłopotaniu.
-Dawaj, kurwa - podniósł głos, jednak nie na tyle głośno, żeby zwrócić uwagę mieszkańców, którzy zapewne szykują się już do spania.
-Zostaw ją - usłyszałam pewien głos za plecami i byłam wdzięczna Bogu za to, że zesłał mi kogoś na pomoc.
-Spadaj - powiedział 'mój' kryminalista nie odrywając ode mnie wzroku..
-Powiedziałem 'zostaw ją' - powtórzył głos zza moich pleców a ja nie miałam odwagi, by zobaczyć kto to. Byłam pewna, że osoba przede mną zaraz wbije mi nóż w brzuch.
-A ja powiedziałem 'spadaj'. Więcej razy nie będę powtarzać... - zagroził w końcu odrywając ode mnie wzrok a ja usłyszałam kroki.
Nie odchodź proszę - pomyślałam zamykając na sekundę oczy. Na szczęście osoba nie odeszła, a podeszła bliżej tak, że mogłam zobaczyć ją obok siebie. Włosy miał postawione do góry, a na sobie spodnie z niskim kroczem i bluzę. 
Kto do cholery nosi tylko bluzę w grudniu?!
- Po prostu odejdź, a nic Ci się nie stanie - powiedział spokojnie, podchodząc krok bliżej napastnika.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!- facet popchnął lekko mojego obrońcę i nawet nie zauważyłam kiedy zaczęli się bić.
-Odejdź - powiedział w moją stronę chłopak, ale nie mogłam go tak zostawić. W końcu mi pomaga.
Zanim zdążyłam przemyśleć co chcę zrobić - jak zawsze - rzuciłam się na plecy złego męszczyzny, wyrwałam mu nóż z ręki i wurzuciłam za siebie. 'Obrońca' wykorzystał zdziwienie męszczyzny i kopnął go w kroczę. Ten zwinął się w bólu a ja zeskoczyłam z niego. Odeszłam krok w tył. Chłopak sprzedał mu jeszcze kilka ciosów zanim podszedł do mnie. 
-Jesteś cała? - zapytał
-Tak, a Ty?
-Myślę, że tak. Chodź, odprowadzę Cię. - Powiedział i ruszyliśmy w stronę do mojego domu.
W ciągu piętnasto minutowej drogi zdążyłam dowiedzieć się, że przechodził tamtędy przypadkiem, oraz, że mieszka kilka przecznic stąd. Opowiedziałam mu co robiłam o tej porze sama poza domem oraz o projekcie szkolnym. 
-Nadal nie wiem jak masz na imię powiedziałam gdy wchodziliśmy na moje podwórko.
-Jestem Justin - powiedział wyciągając do mnie dłoń. Staliśmy na ganku przed drzwiami frontowymi mojego domu. Mogłam zobaczyć teraz jego twarz, gdyż oświetlała nas lampa wisząca nad drzwiami.
Justin miał błąd włosy, i duże, brązowe oczy, w których można zatonąć. Jego nos był średni, a usta różowe i pełne. Brwi miał grube i gęste. Był przystojny. Mogłabym stwierdzić, że nawet bardzo przystojny.
-Faith - uśmiechnełam się i ścisnęłam dłoń Justina. 
-W takim razie... Faith miło było ratować Cię przed okradnięciem - uśmiechnął się ukazując mi rząd swoich białych zębów. - ale muszę już iść. Narazie. - pomachał mi po czym odwrócił się i zaczął odchodzić.
-Papa - pożegnałam się. Miałam wejść do domu kiedy odwróciłam się - I Justin?
-Tak? - zatrzymał się i spojrzał na mnie. 
-Dziękuję - powiedziałam posyłając mu nieśmiały uśmiech. Zaśmiał się w odpowiedzi i ruszył dalej. 

9 komentarzy:

  1. Całkiem fajnie się zapowiada czekam na 1 rozdzial xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezzu ale się wciągnęłam to jest boskie na samym starcie się cos już dzieje.. Takiego opowiadania szukałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiścieee ! ! ! Dodawaj 1 rozdział, ziomek <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super nie moge sie doczekac 1 rozdziału *,*

    OdpowiedzUsuń
  5. @__forgetmyname29 grudnia 2013 07:09

    Ciekawy początek :) Będę zaglądać systematycznie !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty to sama piszesz? :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O jacie *O* zakochałam się w tym ^^

    OdpowiedzUsuń